niedziela, 8 kwietnia 2018

„Spłoniesz” czy „Kocham Cię” – czyli co mówi Jezus


 Dzisiaj chciałam nawiązać do czytania i Ewangelii z dnia 11.04.2018, czyli kolejna środa.  (Dz 5, 17-26, J 3, 16-21) Czy Bóg kolejny raz pomoże i hasło Bożu dopomożu nie straci sensu? ;) 
Arcykapłan i jego zwolennicy byli pełni zawiści względem Apostołów. Dlaczego? Bo tamci czynili cuda w Imię Jezusa Chrystusa, uzdrawiali chorych itd., więc ludzie garnęli się do nich i nawracali, zaczynali wierzyć w Jezusa. W końcu, wtrącili do więzienia Apostołów. Kurde… Tamci czynili cuda, robili tyle dobra, a ludzie, mający się za autorytet społeczny, zamiast zastanowić się, że może coś w tym jest, to mało tego, że nie pomyśleli wgl w takiej kategorii, to jeszcze tamtych uwięzili. Nonsens. Chociaż…, ile razy Ty zrobiłeś coś dobrego i dostałeś za to po głowie? Często staramy się zrobić coś jak najlepiej i wkładamy to całe serducho, a później dostajemy „nauczkę”. Jak to się mówi, „jak masz miękkie serce to musisz mieć….” Ale skoro nawet Boga, ludzie potrafili osądzić, ukrzyżować i odrzucić, to w czym jesteśmy lepsi, że nam tak nie zrobią? Ale ale…
Popatrzmy co dzieje się dalej. Apostołowie są w więzieniu i przychodzi do nich Anioł Pański, mówi „Idźcie i głoście w świątyni ludowi słowa o tym życiu”.  Bóg pomaga Apostołom i pragnie by mówili o Nim.  No i poszli. W tym czasie zebrali się wszyscy „ważni”, cała starszyzna Izraela, żeby osądzić Apostołów. I wyobraźcie sobie, jakie mieli zdziwko, jak się okazało, że więzienie jest bardzo dobrze zamknięte i nikogo nie ma w środku. Mało tego, Apostołowie mogli sobie zwiać, żeby nie złapano ich znowu, ale poszli? Do świątyni i dalej nauczali! No i co to ma wspólnego z nami? Jeżeli czynimy dobro i ktoś tego nie docenia, a nawet krzyczy na nas, czy wyśmiewa nas, za to że komuś pomagamy, to nie mamy przestać być dobrymi ludźmi. Hellow! Jak robimy coś dobrego to zawsze znajdzie się taki jeden z drugim, patrzący „zawistnie”, któremu to nie będzie pasowało.  Bóg jest z nami zawsze i nam pomaga - Bożu dopomożu! - (uwolnił w niezwykły sposób Apostołów), choć nie zawsze to widzimy.   O tym mówi nam dzisiaj Ewangelia.
„Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. Możesz pomyśleć; o znowu to, tak tak słyszałem milion razy jak śpiewają dzieciaczki. Ale weź no, Bóg dał swojego Syna, żebyś żył. Dzięki Jezusowi mamy sakramenty! Przez chrzest stałeś się Dzieckiem Boga, skoro jesteś Jego dzieckiem, to On walczy o Ciebie. Dalej, czytamy, że nie posłał Syna na świat po to, żeby świat potępił. Bóg nie zesłał Jezusa po to, żeby krzyczał jakie piekło jest straszne, jacy ludzie są okropni i że jak zjesz mięso w piątek to już ci kociołek szykują. NIE! Jezus to miłość sama w sobie, on przyszedł po to, żeby świat zbawić. I jak to zrobił? Dał się zabić. Czemu akurat to? Bo karą za śmierć jest grzech, tak domaga się sprawiedliwość. I co myślisz sobie teraz, że Bóg to wymyślił i jest taki okrutny? Bóg pokazał, że Miłosierdzie stoi w parze ze Sprawiedliwością. Sprawiedliwość bez Miłosierdzia, byłaby okrucieństwem. Czy i my czasem nie patrzymy tylko przez pryzmat sprawiedliwości, tak „urzędniczo”, zamiast popatrzeć po ludzku, na to że, ktoś nie był w stanie nam pomóc, ale popełnił jakiś błąd? Może warto dodać trochę Miłosierdzia do naszego życia.
Bóg daje nam Jezusa, daje Miłość, która nas zbawiła. Dalej w Ewangelii jest napisane, że „światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo złe były ich uczynki”. Jesteśmy ludźmi, tak robimy złe rzeczy i nikt nie jest doskonały. Mamy światło, Jezusa, który oczyszcza nas, odpuszcza grzechy, wskazuje drogę dobra i nasze złe uczynki w sakramencie spowiedzi są przez niego oczyszczane, ale żeby się to stało, nie możemy ich ukrywać w ciemności, tylko powinniśmy wypowiedzieć je przed kapłanem. Ludzie wolą ciemność, bo jest łatwiej, można coś ukryć. Tylko, że oszukać można ludzi, znajomych, rodzinę, oszukać można nawet samego siebie, ale Boga się nie oszuka. On jako światło, chce nam pokazać prawdę o nas, bo tylko jak ją dostrzeżemy, to jesteśmy w stanie pozwolić Bogu, żeby nam pomógł. On nie przychodzi na siłę. Dał nam tyle darów, dał nam samego Siebie, ale to od nas zależy czy Go przyjmiemy.       
Jezus przychodzi, żeby nas zbawić, nie potępić! Nie jest kimś kto chce nas ukarać, ale jest Miłością, która nas kocha i pragnie tylko tego, żebyśmy przyjęli Jego zaproszenie. On mówi do Ciebie, „Kocham Cię”, Jego całe życie pokazuje te dwa słowa i tak, mówi też o karze za grzechy, ale ona jest wynikiem tego, że odrzucamy Jezusa i sami nie przyjmujemy Jego zaproszenia.  
          Czynienie dobra nie jest łatwe, skoro Apostołów zamknęli, Boga ukrzyżowali to i nam się pewnie nieraz oberwie. Ale jaki byłby świat gdybyśmy nie czynili dobra? No i czy my jesteśmy tacy super? Czy czasami, nie jesteśmy po drugiej stronie i czy to my nie wyszydzamy innych, bo czynią dobro, czy są trochę inni? Łatwo się mówi, ale bycie miłosiernym jest trudne. Jak powiedział ks.Wyszyński, „Tylko rzeczy małe i liche są łatwe”.


"Bóg Cię kocha, nie rób focha!"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz